"Ralph Roberts czuł się niczym pijak podczas jakiegoś koszmarnego karnawału, w czasie którego ludzie jadący na górskiej kolejce wrzeszczą z prawdziwego strachu, ludzie zagubieni w gabinecie luster zagubili się rzeczywiście, a karły, garbusy i kobiety z brodami patrzą na człowieka z fałszywymi uśmiechami na ustach i przerażeniem w oczach."

Stephen King - Bezsenność.

_________

wtorek, 30 kwietnia 2013

14.

Ojej, wydarzyło się całkiem sporo rzeczy, odkąd ostatni raz tu pisałam. :)
Po pierwsze ukończyłam szkołę, stając się tym samym absolwentką III Liceum Ogólnokształcącego im. Władysława Broniewskiego w Ostrowcu Świętokrzyskim. Przetrwałam największy koszmar gimnazjalistów i dzięki Bogu już nigdy tam nie wrócę, chociaż z dumą mogę stwierdzić, że nie żałuję wyboru. :) Wiele razy miałam do siebie pretensje, że nie wybrałam technikum, ale najlepsza klasa świata, zacieśnione więzi i wszystkie wspaniałe chwile zdecydowanie mi to wynagrodziły.
Kilka zdjęć z zakończenia roku standardowo:

<3.
Marysia jak na pogrzeb, jak zawsze. :D

Two Directions w prawie pełnym składzie. ;))
Ale o tym niżej. :D

Uprawiamy romantyzm.

Po drugie szczerze i z całego serca pokochałam One Direction. :D Naprawdę. Słuchając "More than this" naprawdę nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego pół świata (a zwłaszcza jego męskiej części ;)) hejtuje tak rewelacyjne i doskonale dobrane wokale. Ach tak - zapomniałam. W końcu w muzyce najważniejszy jest wygląd, a w końcu "facet w rurkach to nie facet". ;) Pozdro, poćwicz. No w każdym razie zaczynam rozumieć, dlaczego ten zespół wybił się na skalę światową po zajęciu trzeciego miejsca w X Factor. A kto z nas słyszał o zwycięzcy? :D No właśnie. :)
Z Arlandrią, Hell, Martą i Barbarą zakładamy zespół Two Directions, jedziemy do brytyjskiego X Factor, bez najmniejszych powikłań docieramy do finału, gdzie jako gość specjalny pojawia się One Direction, naturalnie dopasowują nas do jednej grupy i śpiewamy Move in the right direction, a potem wygrywamy. :) Plan perfekcyjny.


No bo... Jak nie kochać, no? :DDD

Po trzecie fakt, że pokochałam boysband nie zmienił mnie nawet w minimalnym stopniu i postanowiłam nareszcie pochwalić się najwspanialszym kawałkiem papieru, jaki mógł mi wpaść w ręce w roku 2013. :D Nie mogę uwierzyć w to, że nareszcie zobaczę na żywo Asking Alexandrię, Bena Bruce'a i całą bandę najwspanialszych muzyków, którzy górują na moich top listach od dobrych paru lat. :D

*_* <3.

A tutaj to ja już nie mam słów nawet *___*. :D
Ben Bruce we własnej osobie. :D


No i najbrzydsza morda. :D


Po czwarte udało mi się nauczyć jeździć słynną Arlandrię Salarin na rowerze! :D Może brzmi to śmiesznie, ale nawet nie wiecie, jaki to dla mnie sukces wychowawczy. :D Arlandria w wieku 19 lat nauczyła się jeździć - no czy to nie brzmi cudownie? :D Wpiszę sobie w CV.


<3!!!

No. Także pokrótce udało mi się chyba streścić najważniejsze chwile mojego życia sprzed paru dni. :D Oczywiście niezmiennie pozostaję w żałobie po tym, jak Filip Mettler odpadł z nieszczęsnej i jak zawsze cholernie niekompetentnej polskiej edycji X Factor, ale cóż. One Direction też odpadli, no nie? :D

środa, 17 kwietnia 2013

13.

Nie ogarniam, w jakim tempie wstawiam tu wpisy, ale jakoś tak ostatnimi czasy mam na to ochotę. :) Jest zdecydowanie coraz piękniej - w końcu lekcje rozpoczynające się o 11:40, a trwające do 13:30, to najlepsze, co mogło mnie dzisiaj spotkać. :D Wróć - najlepszym aspektem tej środy była zdecydowanie piątka z kartkówki z matematyki, na którą byłam tak bardzo "przygotowana", że siedziałam i wymyślałam wzory na zasadzie "dwa pi to zawsze jest, potem może być r, bo to mam wyliczyć, a i jeszcze l sobie walnę, bo mam dane"... :))) Tak to jest, jak ukochana matematyczka nie pozwala nam mieć tablic z wzorami na klasówkach. Cóż zrobić.
Po lekcjach pojechałyśmy z Arlandrią i z Heleną na "śniadanie", śpiewając, tańcząc i generalnie rozkręcając bibę w samochodzie. :D Hell nauczyła mnie zmieniać biegi, żeby mogła jeść i jeździć jednocześnie. Teraz jestem przystosowana do angielskich samochodów - zmieniam biegi lewą ręką! :DDD
W rytmach Brodki przejechałyśmy kawałek miasta, śmiejąc się zupełnie nie wiadomo z czego. Po odstawieniu Arlandrii na korki, pojechałyśmy z Heleną na Gutwin (takie ładne miejsce w Ostrowcu, ponoć osiedle, które oficjalnie posiada ośrodek rekreacyjno-wypoczynkowy xd. Niech tam będzie. O {tutaj} sobie możecie zobaczyć, o co mi chodzi).
No i oczywiście co mogłyśmy zrobić, jak nie zdjęcia?

(PS. Nie uciekajcie jeszcze, w drugiej części opiszę Wam mój pierwszy spacer z jeżem! :D)


PORACHUJĘ KOŚCI!

Hellen modelka. <3

A to mi się serio podoba! *_*
Ładne włosy!

I żuraw. Kung fu PANDA. :D

I samojebka. 

[2]

Za to mnie pobijesz... :D
Może uda mi się uciec. :)

Mało podobne ogólnie.

Hellen modelka [2].

Piękności cycuś. :)

"Zróbmy sobie takie blogowe zdjęcie!"

A TO JUŻ BARDZO BLOGOWE!!! :D
Zdjęcia biżuterii, ale może nie będę pisać, gdzie co kupiłyśmy. XD

Ciężko mi wytrzymać towarzystwo Madżejny. :)))

"Ej, bo może oni myślą, że nie mamy zębów.
Pokażmy zęby. Przecież mamy!"



__________

No to teraz przyszedł czas na przedstawienie Wam mojego jeżyka. Mazurek przyjechał do mnie w grudniu z Warszawy, gdzie został przechowywany w domku tymczasowym zaraz po odebraniu go od złego człowieka, który nie miał zielonego pojęcia o hodowli jeży, co zresztą poskutkowało nawet chorobami skóry u braciszków Mazurka.
Dotarł do mnie jako kilkutygodniowy maluszek, ale jakoś tak się stało, że szybko urósł. :D Gotowany kurczak i inne rarytasy zrobiły robotę - wiadomo. :)
Od grudnia zatem czekałam, aż będę mogła wyjść z jeżykiem na spacer. Bo jeże to takie wrażliwe bestyjki, że jak im za zimno, to zapadają w hibernację, zaś jeże hodowlane po prostu się z tej hibernacji nie budzą. Więc po co ryzykować. :)) Generalnie było tak, jak się spodziewałam - Mazurek na początku nie bardzo ogarniał co się dzieje, natomiast po pięciu minutach popylał już tak, że praktycznie musiałam za nim biegać. :) Strasznie szybkie stwory z jeży, mają bardzo długie nogi wbrew pozorom! ^^
Naturalnie Mazurski stał się sensacją osiedla - to oczywiste. W końcu tak przystojny mężczyzna zawsze przyciąga do siebie wzrok wszystkich kobiet, a jak się okazało - nawet mężczyzn. :D
Po dwudziestu minutach postanowiliśmy wrócić do domu - jak na pierwszy spacerek to i tak sporo, ale nie mogłam małemu odmówić takiej zabawy. :D Nawet na schodek mu się udało wejść, czego kompletnie nie mogłam ogarnąć. :D
Wprawdzie nie zrobiłam zdjęć z dnia dzisiejszego, jednak postanowiłam Wam wstawić kilka(naście) fotografii Mazurka od czasów jego przyjazdu do mnie. :)

Tak się na mnie jeż obraził, jak go wyciągnęłam z rękawiczki.

A to właśnie wyżej wymieniony kurczak. :))

Taki byłem kiedyś malusi!

Model.

<3

Mit obalony - jeże jak widać noszą jabłka na grzbiecie. :DD

Po kąpieli. :)

Lubi poczytać od czasu do czasu. :D
Zwłaszcza dobre lektury, które mu pańcia poleci!

<333!

Odpoczywam.

Zapierdzielam po podłodze. :D

"A weź się już odwal!"

Zwiedzanie nowego bufetu...
Chyba nie do końca o to w tym chodziło. :)

A taki widok zastaję, kiedy wstawiam do terrarium
czysty kołowrotek.
Cute. :DD

wtorek, 16 kwietnia 2013

12.


Boże, Boże <3. Temperatura coraz wyższa, ubrania coraz lżejsze, a lekcji coraz mniej. Żyć nie umierać! :) Matura coraz bliżej, ale generalnie chyba się nią nie przejmuję. Będzie co ma być, w końcu na maturze świat się nie kończy. :) Po prostu chciałabym już się pożegnać z tą beznadziejną szkołą, która jeszcze trzy lata temu wydawała mi się najwspanialszą na świecie. Teraz - byle do wakacji, byle do Sary, byle na babeczki, byle do Ika, byle na basenik, byle na amfi :) A pozytywne myślenie jest w tym wszystkim najcenniejsze, zdecydowanie.

Dziś z Arlandrią przeszłyśmy się na spacer z piesem. Draculka niezmiennie nienormalny postanowił popisywać się swoim psim ADHD, zachowując się dość nieznośnie. Co do mnie i do Arlandrii - po dość beznadziejnym czasie "nielubienia się", znów zaczęłyśmy dokańczać za siebie zdania i wspominać wszystko to, co wydarzyło się milion lat wstecz. :)
Jest dobrze, jest dobrze, jest dobrze.
I standardowa dawka zdjęć z dnia dzisiejszego. :DD

Blogerskie buciki i spodnie! :-D
Taka ze mnie blogereczka!

Dracula. :DD

Prawie tak romantyczne, jak nad Tamizą. ;*

<3!
(muszę się zastanowić, czy mi się podoba. :D)

Hollywood.

W sumie to... nie wiem, czemu to wstawiam. :-D
Buciki z gratisikiem. W lesie. :))

Mniam!

M: Będziesz to miała na tym, no...
A: Na akcie ślubu.
M: No!
A: Albo jak będziemy podpisywać... ten... no...
M: Intercyzę?
A: No!
<3!!!

niedziela, 14 kwietnia 2013

11.


No to tak. Zacznę od tego, że wczoraj z dziewczynami wybrałyśmy się na koncert Clock Machine. Jeśli ktokolwiek z Was ma okazję zobaczyć ich na żywo, to szczerze polecam. Świetna muzyka i ogromna dawka pozytywnej energii bijąca ze sceny. Chciałam nawet dodać tu jakieś zdjęcia z koncertu, ale obejrzałam je raz... I drugi... A potem trzeci... I generalnie trzy razy nie, dziękujemy. A poza tym obiecałyśmy nie publikować - tego się trzymajmy. :) No, w każdym razie bardzo propsuję zespół, jak i zresztą członków zespołu.
+Arlandria - ŁOUŁOUŁOOOOOO O O O OOOO :))))

Za to dziś z Barbarą podjęłyśmy mega wyzwanie. Postanowiłyśmy wybrać się na wycieczkę rowerową do podmiejskich wiosek, co by popatrzeć na kury i ogólnie lepiej się poczuć. Rower od nie wiem ilu lat jest naszą wiosenną tradycją, więc podtrzymałyśmy! :) Po plus minus dwóch latach wsiadłyśmy na nasze wspaniałe i wypasione maszyny, delikatnie przeceniając nasze możliwości. Wprawdzie dotarłyśmy do wyznaczonego wcześniej celu, ale wracałyśmy już z językami na brodach i przeciążonymi kolanami. :) Zaczynamy sezon. :DDD
A poniżej dokumentacja z trasy!

Basia parkuje parowóz.

"Chujowe te adidy." - <3

Sesyjka na pomoście - Gutwin. :D

Basia na wybiegu.

Sesyjka na molo - park. :DD

"ja to pierdolę, zakładam kominiarę." - <3

Wiosna! Bocianek!

I kury. *_* Agroturystyka podostrowiecka. :D

Jabłuszko tam i tu!

Focia z jariską, pozdrawiamy Sikora. :D

Zdobyłyśmy Udziców!

Przecież wszyscy normalni ludzie robią sobie zdjęcia...
podczas jazdy na rowerze...

Do domku!

Ps. Sam jesteś kurwa pokemony.
Ps2. Patrzcie, ludzie, mam innych znajomych!!! :D